PROSIMY O IGNOROWANIE POJAWIAJĄCYCH SIĘ REKLAM PONIŻEJ -NIE SĄ ONE TREŚCIĄ NASZEGO SERWISU!
   
  Soli Deo Gloria
  Ukraina- swiadectwo Boga
 

Moc Bożego Słowa przemieniająca naród
Wspomnienia z podróży na Ukrainę

Korzystając z uprzejmości pastora Dariusza Wujciuka z Wałcza, miałem możliwość wyjechać z nim na Ukrainę, do zborów tamtejszego Kościoła Zielonoświątkowego. Mieliśmy też przywilej być na dorocznej konferencji pastorów, która odbyła się w Kijowie. Pan Bóg pozwolił mi tym samym spełnić jedno z największych moich marzeń – zobaczyć zbory, o których w mojej młodości z takim zapałem opowiadała Mama, urodzona (fizycznie i duchowo) na Białorusi. Wyjazd był dla nas bardzo błogosławionym czasem, a duchowa rzeczywistość jaką tam zastaliśmy, przerosła moje oczekiwania. Była to prawdziwa rozkosz dla ducha, gdy oglądaliśmy zbory przypominające jako żywo czasy apostolskie. Potężne kaplice wypełnione ludźmi, którzy żyją dla Boga, w pełnym tego słowa znaczeniu. Zbory, gdzie pastor nie może swoim wiernym wytłumaczyć, że jeżeli byli na nabożeństwie porannym, to wieczorem niech dadzą szansę tym, którzy jeszcze na nabożeństwie nie byli. I tak przychodzą rano i wieczorem...

Wymowne statystyki Ukraina, to kraj liczebnie trochę większy niż Polska. Nas jest 40 mln, a na Ukrainie żyje 48 mln ludzi. Jeśli chodzi o ich statystyki w dziedzinie nas interesującej, wygląda to tak (dane dotyczą tylko jednego z dwóch „sojuzów” zielonoświątkowych!):
  • 1441 zborów
  • 103.500 członków Kościoła plus prawie 40.000 dzieci
  • 915 domów modlitwy (164 w budowie )
  • 800 pastorów i ponad 1300 diakonów
  • 466 chórów kościelnych.
Nas takie liczby szokują, prawda? Pytaliśmy, w czym leży tajemnica tak potężnego przyrostu wierzących. Odpowiedzi były proste:

Po pierwsze
– jest to przebudzenie od początku do końca realizowane przez Boga. Duch wieje, gdzie chce. A jeśli wieje, to serca gną się jak potężne łany zbóż. Oni oglądali te gnące się łany serc ludzkich. Jeśli zorganizowali ewangelizację w wiejskiej świetlicy – trzeba było mimo zimna otwierać okna, bo ci co nie zmieścili się w sali, stali w korytarzach i pod oknami. Jeśli w kinie – ludzie zajmowali wszystkie krzesła, tłoczyli się w przejściach, w holu. Jeśli udało im się wynająć stadion – cały stadion był pełny. Miasta i wioski rozbrzmiewały Ewangelią.

Dom modlitwy w Nowowołyńsku

Po drugie
– rozpadający się komunizm pozostawił ludzi w ogromnej pustce duchowej. Wielu nawet nie słyszało o Bogu, a wszelkie nadzieje związane z propagandą komunistyczną legły w gruzach. W tę dokuczliwą pustkę weszli świadkowie Jezusa Chrystusa, głosząc Jego miłość, przebaczenie i zbawienie. I dla wielu był to jedyny ratunek, jedyna wartość, jedyna nadzieja. Po trzecie – modlitwy ludu Bożego. Modlitwy tych, którzy cierpieli za wiarę, byli więzieni, prześladowani, katowani w łagrach. Pan liczył ich łzy. Ale również modlitwy tych, którzy przyszli do Pana już w czasie wolności. Oto kilka faktów: W zborze w Nowowołyńsku każdego dnia w tygodniu są dwie modlitwy: o 12:00 w południe i o 18:00. W każdy wtorek i piątek cały zbór pości. Wtorek jest dniem modlitwy szczególnie za dzieci i młodzież, piątek - o czyste i święte życie. Przez cały rok kilka zborów (1441 podzielone na 365 dni) każdego dnia pości i modli się za Ukrainę. W Nowowołyńsku przypada to 17 listopada. Jeśli chodzi o modlitwy za ten kraj, to byłem pod wielkim wrażeniem. Praktycznie nie ma nabożeństwa, w którym nie byłoby modlitwy o Ukrainę. A są one tak szczere i gorliwe, że w pewnym momencie powiedziałem: „Oni modlą się o Ukrainę, jak o swoją matkę”. Byliśmy na kilku takich wieczorowych modlitwach w „zwykłe” dni. Kościoły były pełne... Ironia historii Nowowołyńsk – miasto 45-tysięczne, tuż przy polskiej granicy. Dwa zbory zielonoświątkowe, liczące 1100 i 800 członków, czyli tych, którzy „pokajali się” (pokutowali). Ponadto zbór baptystów i prawdopodobnie jeszcze inny. Kiedy komuniści zakładali podwaliny tego miasta, chełpili się, że będzie ono na wskroś nowoczesne i żadnego wierzącego w nim nie uświadczysz - ni prawosławnego, ni katolika, ni protestanta! Jeśli chodzi o nowoczesność - komuniści wyraźnie nie dali rady. A jeśli chodzi o drugą część tej deklaracji – totalna klapa: największy na Ukrainie odsetek biblijnie wierzących – 3,5 na 100 mieszkańców. Któż może przeszkodzić Bogu w Jego zamysłach? Kaplice i chrzty Budynki kościelne – ogromne i piękne! W przeciwieństwie do mizernych domów mieszkalnych (większość przypomina „chatki”), zbudowane z imponującym rozmachem. Wnętrz bogato ozdobione, czyste, jasne, wysokie. Przednia ściana – chyba zgodnie z narodowym motywem Ukrainy – bajecznie kolorowa. A może pomaga to rozbudzać nadzieję, gdy wierni patrzą na widok przypominający utracony raj? Ściana podzielona na 3 nawy. Środkową zajmuje namalowany potężny obraz o tematyce biblijnej. Po bokach wypisane wersety biblijne. W każdym budynku znajduje się balkon. I wcale nie dla ozdoby – na każdym nabożeństwie miejsca zajęte do ostatniego! W oddalonym o około 70 km Łucku, w zborze liczącym 1600 członków, znajdują się aż dwa poziomy balkonów. Na przodzie, na podwyższeniu kazalnica, a za nią kilka wznoszących się teatralnie rzędów dla chóru. Piękny widok i niesamowite wrażenie, gdy kilkudziesięcioosobowy chór powstaje i śpiewa hymn. Chrzest główny (doraźne – wg potrzeby) organizowany jest raz do roku, w lipcu, wspólnie przez wszystkie okoliczne zbory. Wyobraźmy sobie taki widok: Około 3000 osób w uroczystym pochodzie. Na czele pastorzy, mer (prezydent) miasta, dalej orkiestra, chór i 160 katechumenów w białych szatach, a za nimi całe zbory. Grając i śpiewając idą w pochodzie przez miasto na wielki skwer wypoczynkowy, gdzie nad sporym jeziorem odbywa się nabożeństwo i chrzest. Ludzie wyglądają z domów, bardzo wielu ciągnie razem z nimi, razem jest ich trzy, pięć a może osiem tysięcy?
Służba bliźnim Tak, uroczystości są zawsze piękne. A co w normalne dni? Wieloraka, ciężka, odpowiedzialna służba! Ich zaangażowanie w służbę zadziwia. Pozwala lepiej zrozumieć, jak wyglądała służba Ewangelii w czasach apostolskich. Prawie bezwiednie przychodziły mi na myśl słowa Jezusa: „A idąc, głoście wieść: Przybliżyło się Królestwo Niebios. Chorych uzdrawiajcie.... darmo wzięliście, darmo dawajcie. Nie miejcie w trzosach swoich złota ani srebra...” (Mt 10,7:9). Złota i srebra nie mają, bo i skąd? Ich miasta i wioski przypominają nasze powojenne krajobrazy. Jak to się dzieje, że mogą być tak wielkim błogosławieństwem dla swoich bliźnich? Myślę, że dzieje się tak dlatego, że mają otwarte i gorące serca, poświęcają swój czas i wysiłek, a Pan daje resztę. Przykładem niech będą służby zboru w Nowowołyńsku (najlepiej przez nas poznanego):


Dom miłosierdzia Betezda - dom „babuszek”. Osiemnaście chorych, niedołężnych kobiet. Większość przyszła z miasta. Tylko nieliczne ze zboru. Jak to się zaczęło? - Zadzwonił mer miasta: „Weźcie staruszkę, nikt nie może jej zapewnić opieki”. Co było robić, wzięliśmy i umieściliśmy u wierzącej rodziny. Za jakiś czas: „Weźcie jeszcze jedną kobietę. Ciężko zachorowała i mąż ją zostawił”. Zabraliśmy ją do innej rodziny. Za niedługi czas było już ich więcej. Pomyśleliśmy, że lepiej byłoby mieć je w jednym miejscu, wybudowaliśmy więc na posesji zboru budynek. Ze zboru jest stała obsługa, wyżywienie, lekarstwa. Pochowaliśmy już 28 pensjonariuszek. Wszystkie w okresie przebywania w Betezdzie nawróciły się! Na parterze jest specjalne baptysterium. Była taka jedna, co to stanowczo zastrzegła, że „przyjdzie, ale wiary nie zmieni”. Co miesiąc chodzimy do „babuszek” z wieczerzą, ale jej nie podawaliśmy. Następnym razem zapytała: „A ja dlaczego nie?”. „Bo ty nie chcesz pokutować i uwierzyć w Jezusa”. W trzecim miesiącu mogła już przystąpić - opowiada pastor zboru, brat Włodzimierz.

Centrum rehabilitacji inwalidów. Miasto oddało do dyspozycji zboru jedno skrzydło szpitala – 15 łóżek. W każdy poniedziałek przywożą 15 osób na 2-tygodniowy turnus rehabilitacyjny. Przerwa w zabiegach w sobotę i niedzielę. Zabiegi, ćwiczenia, zmiana opatrunków – cała obsługa to członkowie zboru. Zbór pokrywa też koszty wyżywienia i lekarstw. Do tej pory rehabilitację przeszło 520 inwalidów.

W mieście jest szkoła specjalna dla dzieci biednych. Sieroty, półsieroty, dzieci z domów, gdzie rodzice są narkomanami, alkoholikami lub siedzą w więzieniach. - Pomóżcie tym dzieciom, są głodne, obdarte i zaniedbane, a ja nie mam funduszy! Damy wam za darmo piwnice w jednym z bloków, ale sami je wyremontujcie i przystosujcie – prosił mer miasta. Po zajęciach w szkole dzieci przychodzą na obiad i z opiekunkami ze zboru spędzają całe popołudnie. Odrabiają lekcje, bawią się, śpiewają chrześcijańskie refreny, mają szkółkę niedzielną. W każde wakacje zbór organizuje im 2-tygodniowy obóz. Tą opieką objętych jest 200 dzieci!

W Nowowołyńsku jest 250 osób głuchoniemych. Nikt się nimi zbytnio nie przejmował. Kilka osób ze zboru nauczyło się języka migowego i pomagają tym ludziom w załatwianiu różnych spraw w urzędach, w zakupach, w wyjazdach, w leczeniu. W zborze mają zarezerwowane pierwsze ławki i całe nabożeństwo jest im przekazywane językiem migowym.

Centrum rehabilitacji dla narkomanów i alkoholików. Centrum – to za dużo powiedziane. Jedziemy samochodem „dwójką” po wyboistej polnej drodze. Po 2-3 km widać jakieś „sioło” - kilka starych domów. Brat Włodzimierz opowiada: - Okazyjnie kupiliśmy stary dom z dość dużą działką. Uznaliśmy, że przyda się na „center”. Obecnie przebywa w nim 10 mężczyzn. Narkomani lub alkoholicy, którzy chcą wyrwać się z nałogu, chcą ratować swoje życie. Reguły są twarde i niewzruszone – żadnego alkoholu, papierosa, narkotyku. Jeden z pensjonariuszy to nawrócony były narkoman. Jest teraz ich liderem, duchowym opiekunem. Przebywają tu sami. Ewangelia, modlitwa i praca to główne środki terapeutyczne. Sami przyrządzają posiłki, pieką chleb, uprawiają ogródek, łowią ryby, mają parę świnek, króliki, kury”. Wieziemy kiełbasę, boczek i czekoladę – będzie „uczta”. Na końcu wioski stara, pochylona chata. Po obejściu kręci się kilku młodych mężczyzn. Każdy coś robi. „Sława Bohu” - pozdrawiamy. W odpowiedzi słyszymy - „Sława Bohu”. Twarze uśmiechnięte, przyjazne. Jest tu były bokser z Kijowa, a także dawny spadochroniarz z jednostki specjalnej. Od tygodnia przebywa tu starszy mężczyzna – do niedawna alkoholik. Twarz zniszczona z wyraźnymi oznakami najgorszego stadium alkoholizmu, ale teraz czysta, ogolona. Trafił tu prosto z ulicy, bez detoksykacji. - Już tydzień nie miałem w ustach alkoholu i nawet o tym nie myślę - mówi uśmiechając się nieśmiało. W obórce wydzielona „bania”. Pod kamieniami pali się ogień, będzie sauna. W chacie podłogi powyginane, deski lub glina, zamiast drzwi wiszą koce, piętrowe łóżka – prawie na każdym posłaniu dostrzegam Biblię... Rozmawiają chętnie, mówią o swoim przegranym życiu i o nadziei, którą dostrzegli. Na koniec modlimy się wspólnie i wyjeżdżamy. - W ubiegłym roku 4 osoby z „centra” przyjęły chrzest - mówi pastor Włodzimierz - jeden ożenił się i jest w zborze z rodziną, inny właśnie zaręczył się. Są jeszcze inne służby, na przykład dom dziecka, prowadzony wspólnie z innym zborem.


Refleksje

Czy zbór w Nowowołyńsku to to wyjątkowy zbór na Ukrainie? Nie wiem... Jeśli spojrzysz poza zbór - wszędzie wokół wiele biedy. Braki finansowe, zamknięte kopalnie, rozbite rodziny, dramaty dzieci, dramaty starszych, alkoholizm, narkomania. Zniszczona przeszłość, beznadziejna teraźniejszość, nikt nie wie jaka przyszłość. Ale w tym smutnym krajobrazie jakże wiele jasnych światełek! Przebłyskują wszędzie – w szpitalu, w domu dziecka, wśród narkomanów i alkoholików, wśród rozbitych rodzin. To chrześcijanie i ich służba wśród tych ludzi. To miłość Chrystusa niesiona przez Jego uczniów, zmieniająca również dzisiaj życie ludzi, jak wtedy, gdy On był na ziemi... Na koniec – ostatnia refleksja. Skądinąd, dlaczego właśnie ona wciąż jest „ostatnia”? Pytaliśmy brata Włodzimierza o finanse. Skąd biorą na to wszystko pieniądze? Nie chciał za wiele mówić. Wiemy tylko, że nie mają żadnej stałej pomocy z zagranicy. Często po raz kolejny stają przed pytaniem, z czego zapłacić za „dom babuszek”, za co kupić żywność dla sierot, skąd wziąć na lekarstwa dla inwalidów... Całe szczęście, że Chrystus jest z nimi. Gdyby ktoś został poruszony w sercu – z radością podam kontakt.


Wspominał i długo jeszcze będzie pamiętał
WALDEMAR ŚWIĄTKOWSKI
 
 
  Copyright:chcesz skopiować skontaktuj się z autorem  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja