PROSIMY O IGNOROWANIE POJAWIAJĄCYCH SIĘ REKLAM PONIŻEJ -NIE SĄ ONE TREŚCIĄ NASZEGO SERWISU!
   
  Soli Deo Gloria
  Byłem sparaliżowany
 


Byłem sparaliżowany – uzdrowił mnie Bóg 
świadectwo Bożego uzdrowienia - Pawla Franczuka

Opowieść  Pawła Franczuka, opracowano na podstawie audycji radiowej  emitowanej w języku rosyjskiim . Opracowanie w tłumaczeniu Romana Jawdyka.


Choroba Pawła



Chciałbym wszystkich przywitać imieniem Pana Jezusa Chrystusa i życząc Wam Bożego Błogosławieństwa opowiedzieć, jak spotkałem mojego Zbawiciela. Pochodzę z Gniwania w województwie Winnica, gdzie do dzisiaj mieszkają moi rodzice, którzy być może słuchają tej audycji. W 1978 ożeniłem się z Zuzanną Duszek, której rodzice mieszkali w Berdyczewie. Po ślubie zamieszkaliśmy z żoną w domu moich rodziców. Pewnego dnia, kiedy wybierałem się do pracy, zasłabłem. W okolicach nerek miałem dziwne uczucie, jakby coś się we mnie podnosiło, podchodziło do gardła i zatrzymało się na wysokości rąk, powodując niesamowity ból, jakby ktoś dotknął mnie gorącym żelazem. Żona i moi rodzice bardzo się przestraszyli i wezwali pomoc, ale ból ustąpił zanim dotarł lekarz, który stwierdził jedynie, że nie dolega mi nic niebezpiecznego. Następnego dnia znowu miałem atak, tyle, że jeszcze mocniejszy. Znowu wezwano lekarzy, którzy mnie zbadali i zadecydowali, że muszę iść do szpitala. Dwa tygodnie później zostałem sparaliżowany. Upadłem, idąc rano do toalety, patrzyłem w jeden punkt i nie miałem żadnej możliwości ruchu. Podniesiono mnie i zaniesiono do pokoju. Po dwóch dniach paraliż częściowo ustąpił, ale nogi pozostały sparaliżowane. Zbór modlił się o moje uzdrowienie. W wielu miastach były modlitwy, posty i prośby w mojej intencji. Ducha Święty zapewniał wierzących, że Pan Jezus mnie uzdrowi i będę o tym wydawał świadectwo. W tym samym czasie lekarze wykorzystywali wszelakie dostępne wtedy środki medyczne, by polepszyć mój stan zdrowia. 

Moc modlitwy 

Wobec bezskuteczności leczenia wezwano słynnego radzieckiego hipnotyzera–Kaszpirowskiego, który wszedł z lekarzami do sali pełnej chorych i zapytał mnie: – Czy wierzysz, że ja przez hipnozę cię wyleczę? – Nie mogę wierzyć w to, czego nie znam – odpowiedziałem. – Powiedzcie mi, co to jest hipnoza? Hipnotyzer w swojej pysze odpowiedział: – My nie będziemy ci tłumaczyć, co to jest hipnoza i jak leczy. Pokażemy ci fakty. Kaszpirowski próbował trzy razy mnie zahipnotyzować, jednak nie był w stanie nic zrobić. Przyznaję, że podczas tzw. seansu cały czas się modliłem. Na koniec Kaszpirowski rzekł do lekarzy: – Dlaczegoście mnie tutaj wezwali? Czy wy nie wiecie, kim on jest? – A kim ty właściwie jesteś? – zapytał mnie jeden z lekarzy – Ty też hipnotyzujesz? – Nie, ja jestem człowiekiem wierzącym, jestem ochrzczony w Duchu Świętym i w moim sercu żyje Jezus Chrystus, a w nim żyje szatan – opowiedziałem, wskazując hipnotyzera. – Pan Jezus Chrystus zwyciężył szatana, dlatego on nic nie mógł mi zrobić. W ten sposób miałem możliwość wydać wspaniałe świadectwo o Jezusie Chrystusie. Ludzie bardzo mi dziękowali, że nie przemilczałem tej sytuacji. Moja choroba stawała się coraz bardziej złożona, więc lekarze zaproponowali mi, aby moi rodzice i żona zabrali mnie do domu. Rodzina i sąsiedzi przywitali mnie w domu bardzo serdecznie. Zaniesiono mnie do pokoju, a wszyscy płakali, zobaczywszy, że jestem sparaliżowany. Zrozumiałem, że oni przyszli się ze mną pożegnać. Wtedy odjęło mi mowę. Rodzice zabronili odwiedzania mnie i tak minęło mi w domu trzy tygodnie. 

Boże działanie 

Pewnego dnia przyjechali bracia z propozycją, abym uczestniczył w Wieczerzy Pańskiej. Zaproponowali mi obmycie nóg, a potem przyjęcie Ciała i Krwi Jezusa Chrystusa. Kiedy napiłem się wina na Pamiątkę Męki Zbawiciela, otworzyły mi się usta - zacząłem mówić. To był cud, który Bóg uczynił. Chwała Bogu! Tydzień później odwiedzili mnie bracia z Winnicy, wśród nich brat Iwan Pietrowicz Liskot. Jak tylko przyszli, zaczęli się modlić. W czasie pierwszej modlitwy było Słowo do mojej mamy: „A Ty krzycz tak jak ta, która rodzi, a zobaczysz cud, który dokona się na twoich oczach. On jeszcze wstanie i pójdzie!” Chwała Panu Bogu! Bracia powiadomili nas, że wiele zborów trwa w modlitwie i poście, oraz, że o drugiej godzinie będzie jednomyślna modlitwa we wszystkich zborach. Moi również uklęknęli, aby modlić się do Boga, a Duch Święty napełnił jednego z braci, który podszedł do mnie, zrzucił ze mnie kołdrę i zaczął masować moje nogi. Jednocześnie pomagał mi w podnoszeniu się z łóżka. Zaczął uczyć mnie chodzić. Mój umysł był wyłączony, a on prowadził mnie po pokoju. Kiedy opuścił ręce, zrozumiałem, że stoję. Zacząłem uginać nogi w kolanach i one się uginały. Upadłem na kolana i zacząłem błogosławić Jezusa Chrystusa, który zupełnie mnie uzdrowił. Alleluja! Chwała Jezusowi za taką miłość. Potem przez cztery godziny nie mogliśmy rozmawiać po rosyjsku. Byliśmy wypełnieni Duchem Świętym i mówiliśmy innymi językami. Kilka dni później mogłem stanąć wraz z moją żoną Zuzanną przed lekarzami w szpitalu. Lekarz, który mnie leczył, spotkał nas na korytarzu między pierwszym a drugim piętrem. On pierwszy zapytał: – Czy ty jesteś zdrowy? A ja odpowiedziałem: – Tak Ja jestem zdrowy! Wtedy on podniósł swoje ręce do góry i krzyknął: – Chwała Bogu! Wielu studentów patrzyło na to, co on robi, a on podszedł do nas i ponownie zapytał: – Czy ty Paweł jesteś zupełnie zdrowy? – Zupełnie! – odpowiedziałem, wówczas on udzielił nam błogosławieństwa. Nakładając swoje ręce na nasze głowy, mówił: – Ja was błogosławię i niech was Bóg błogosławi! Chwała Jezusowi! Wiem, że to jest sprawa Boga. Bóg pobłogosławił – Chwała Jezusowi za to! Z tego powodu on później był prześladowany przez władzę. Ale na tym nie koniec. Władza zmusiła mnie do zamieszkania w innej miejscowości, dlatego przyjechałem do Berdyczewa. 

Widzenie 

Bóg zaczął doświadczać moją wiarę. Cztery lata po uzdrowieniu w nocnym widzeniu miałem osobiste spotkanie z Jezusem Chrystusem. Było to o drugiej w nocy, kiedy zrozumiałem, że nie śpię. Otworzyłem oczy, zobaczyłem śpiących, dwoje moich dzieci i żonę. Widziałem znikającą jedną ścianę naszego mieszkania i jakby lekki chłodny wiatr zawiał w pokoju. Potem zniknęła druga ściana i sufit również. Następnie, w mgnieniu oka znalazłem się w zupełnie innym miejscu, tak jakby na jakiejś polanie, z której zobaczyłem w odległości około półtora kilometra wspaniałe złote miasto. Miasto było stare. Budowle w mieście miały kopuły wielopiętrowe, wznoszące się coraz wyżej. Zobaczyłem, że bramy miasta otworzyły się i mężczyzna w białym ubraniu zaczął podchodzić do mnie. Zacząłem krzyczeć: – Jezusie!!! Lecz On powiedział: – Ja nie jestem Jezusem. Wtedy zrozumiałem, że to jest anioł, który wyjaśnił mi, że będziemy razem oczekiwać Jezusa. Patrzę, a z tego miasta wyjeżdża dwukołowy powóz, zaprzęgnięty w trójkę białych koni w złotej uprzęży. W tym powozie siedział Jezus Chrystus. Jego oblicze całe jaśniało. Był inny niż zwyczajni ludzie. Całe ubranie miał złote, na głowie takie wspaniałe włosy i złotą koronę. Powóz się zbliżał, a ja byłem bardzo przestraszony. Kiedy powóz się zatrzymał, ośmieliłem się przemówić: „Jezusie ja chcę z Tobą porozmawiać”. Lecz On milczał. Odezwałem się znowu: „Jezusie, chociaż kilka słów. Przemów do mnie” On nadal milczał. Wówczas powiedziałem: „Jezusie, widzę miasto, zabierz mnie do Siebie” – poprosiłem Go gorąco. W pewnym momencie zrozumiałem, że mam jeszcze jedną możliwość. Mogę mianowicie wejść do Jego powozu i razem z Nim odjechać. Próbowałem podnieść swoje nogi z ziemi. Włożyłem w to wszystkie siły, lecz bezskutecznie. Wówczas zrozumiałem swoją bezsilność. Krzyknąłem: „Jezusie ja nic nie mogę. Ty zabierz mnie do siebie”. Wtedy Jezus powiedział do mnie takie słowa: „Życie twoje jeszcze jest na tej ziemi, ale Ja do Ciebie przyjdę, porozmawiam z tobą i to miasto jeszcze ci pokażę”. W tym momencie powóz zawrócił i zaczął odjeżdżać. A ja cały czas krzyczałem: „Jezusie zabierz mnie do Siebie, ja nie chcę iść na ziemię, ja nie chcę iść do dzieci, ja nie chcę iść do żony. Ja chcę iść do tego miasta, które zobaczyłem”. Powóz odjechał. Anioł odszedł i w mgnieniu oka zauważyłem, że siedzę na swoim łóżku. Widzę, że żona płacze, widzę, że rodzice żony płaczą i nawet dzieci się przebudziły od tego krzyku i bardzo mocno płakały. Żona płacze i odwraca się do mnie i mówi: „Ty mnie słyszysz? A ja tak jakbym nic nie mógł odpowiedzieć. Żona mówi: – Ja słyszałam twój głośny krzyk. Podniosłeś swoje ręce do góry i krzyczałeś: „Jezusie zabierz mnie do Siebie”. Ja łapałam twoje ręce i starałam się je ściągnąć w dół i krzyczałam: „Jezusie, nie zabieraj go”. Ciągnęło się to przez dłuższy czas, aż zobaczyłam, że ty już mnie rozumiesz. Powiesz, co ty widziałeś? Jednak dopiero rano mogłem opowiedzieć, co widziałem, gdyż cały czas płakałem, bo rozłączono mnie z Jezusem. Pocieszała mnie jedynie pewność, że znów się z Nim spotkam. 

Choroby 

Dokładnie pół roku po widzeniu znowu bardzo ciężko zachorowałem. Miałem zapalenie żołądka i krew w żołądku. Całe moje wnętrze było zaatakowane chorobą. Z początku dostałem się do berdyczowskiej kliniki, gdzie przebywałem cały miesiąc. Lekarze nie mogli mi pomóc, odprawili mnie do kliniki w Kijowie, gdzie próbowano mi pomóc. Wysiłki lekarzy nie przynosiły jednak spodziewanych efektów. Modliłem się do mojego Jezusa, a On odpowiadał. – „Boże, dlaczego Ja się znajduję na tym miejscu, czy Ty nie mogłeś wybrać sobie innego człowieka?” – „Ty pytasz, dlaczego akurat ty? Dlatego, że Ja Ciebie wybrałem. Pójdziesz i wydasz świadectwo o tym, co Ja uczyniłem z Tobą.” Wówczas uwierzyłem w moje szybkie uzdrowienie. Niestety moja choroba pogłębiała się. Lekarze stwierdzili w moim organizmie infekcję, która skutkuje zupełnym paraliżem. Byli pewni, że dalsze moje życie będzie bardzo ciężkie. Po kilku dniach paraliż unieruchomił moje nogi i ręce. Następnie zacząłem tracić wzrok. Zacząłem też głuchnąć. Przestałem mówić wyraźnie. Lekarze mnie obserwowali. Postanowiono zastosować metodę, polegającą na otworzeniu mózgu. Kiedy o tym pomyśle dowiedzieli się moi przyjaciele z Kijowa, wysłali telegram do moich rodziców i teściów, wzywający ich do przyjazdu do szpitala. Lekarze wyjaśniali moim rodzicom, iż ten zabieg musi być wykonany. Jednak rodzice odpowiedzieli, że mamy inną metodę leczenia, a jest nią modlitwa do Boga. Chwała Panu Bogu! Nie zawiedliśmy się! Lekarze uznali, że należy odprawić mnie do domu. Dziwna rzecz, jedna lekarka podarowała mi bukiet kwiatów ze słowami: „Te kwiaty nie powinny zwiędnąć do czasu aż wstaniesz na nogi”. Wysłano mnie do domu w stanie zupełnego sparaliżowania, a z moich wnętrzności wychodził trudny do zniesienia odór. Nie mogłem jeść. W domu żona, przyjaciele i sąsiedzi bardzo płakali, widząc mnie w takim stanie. Dzieci chciały się ze mną przywitać, ale nie umiałem odpowiedzieć. Moje serce rozdzierało się z bólu. Lecz wiedziałem jedno – mój JEZUS jest mocny – On podniesie mnie z tej choroby. Mocno w to wierzyłem. Sąsiedzi pytali moich rodziców, po co przywieźli mnie do domu. – Co będziecie z nim robić? – mówili – Przecież jedyna nadzieja w medycynie. Ojciec odpowiedział: – My będziemy się modlić do Jezusa, który jest żywy. Który jest wczoraj, dzisiaj i na wieki ten sam. W tej trudnej sytuacji moja żona (inwalidka I-grupy) pojechała do szpitala rodzić. Choć lekarze rokowali dziecku kalectwo, dzięki Jezusowi urodziło się zdrowe, bez jakichkolwiek wad. Cały zbór się modlił za mnie. Przez cały tydzień odwiedzali mnie moi bliscy, przyjaciele, koledzy z pracy. Wszyscy myśleli, że już umieram. Lekarze dawali mi 3-4 dni życia. Nie mogłem jeść, odżywiano mnie kroplówkami. Odłączenie mnie od urządzeń miało w opinii lekarzy skutkować śmiercią. Odwiedziło mnie wiele osób. Właściwie nie pamiętam, kto tam był. Byli i moi rodzice. Wielkimi grupami wchodzono do pokoju, aby się pożegnać z umierającym. Jednak niektórzy znali zamiar Boży, że pogrzebu nie będzie. Wielu z nich mówiło o Jezusowym miłosierdziu. 

Moc Bożego uzdrowienia 

Wieczorem zebrała się duża grupa osób, przyjechało wielu przyjaciół z Winnicy. Widzieli, jak dostałem silnych drgawek w momencie, kiedy paraliż zaczął obejmować moje serce. Mama zaczęta głośno krzyczeć. – Uczyńcie coś, módlcie się do Boga. Przecież on umiera! Kiedy upadli na kolana do modlitwy, Bóg zaczął przemawiać przez Ducha Świętego i powiedział: „...Dzisiaj nastąpił czas, aby przystąpić do pracy. – Wszyscy klęczący zaczęli się gorliwie modlić. Wtedy odczułem jak przez moje ciało przeszedł prąd elektryczny. Pomyślałem, że już nadszedł czas, odejścia z tego świata. Mówiłem do Pana: „Jezusie, ja przyjdę do Ciebie, spotkam się z Tobą i wyproszę u Ciebie uzdrowienie i moje dzieci nie będą sierotami”. Nagle bardzo silnie odczułem ten prąd elektryczny. Spróbowałem otworzyć oczy i zobaczyłem, że na moim łóżku siedzi mąż w białym ubraniu, którego już widziałem w nocnym widzeniu. Poznałem Go i krzyknąłem: „Jezusie!” Wtedy On zapytał: – „Czego ty pragniesz?” – „Jezu, ja chcę być zdrowy” – odpowiedziałem. Wówczas On rzekł: „Oto idzie Jezus, Jemu to powiedz". Okazało się, że rozmawiałem „tylko” z Aniołem. Ściana w moim pokoju zaczęła się odsuwać gdzieś na bok. A do pokoju zaczął wjeżdżać znany mi już powóz. Ten sam, który widziałem w nocnym widzeniu. Jezus podjechał do mojego łóżka i zadał mi pytanie:, „Czego ty pragniesz?” „Jezu, ja chcę być zdrowy” – odpowiedziałem. Wówczas On opowiedział: – „Wstawaj”. Spróbowałem powstać. Zacząłem się rozglądać i widzę, że znajduję się na środku pokoju! Pan Jezus odjechał, a ja na oczach miałem jakby siatkę i widziałem „latające figury”- to byli bracia, którzy mnie podnieśli i posadzili na łóżku. Kilka sekund później otworzyły mi się oczy i krzyknąłem: – Bracia ja widzę! Bracia ja słyszę! A ponieważ krzyczałem jest jasne, że zacząłem mówić. Moje ciało – przedtem całe sine – zaczęło nabierać zdrowego koloru. Wszyscy to widzieli, widzieli ten cud, którego dokonał Bóg. Podniosłem się i zacząłem skakać po pokoju. Chwała Panu Bogu! Skakałem z 15 minut. Jeden z braci podszedł do mnie żeby mnie zatrzymać i wziął mnie za rękę. Chciał mnie zatrzymać, ale sam zaczął ze mną skakać. Z drugiej strony podszedł inny brat, który chciał nas zatrzymać, więc za chwilę w trójkę skakaliśmy. Bardzo wielka radość ogarnęła moje serce. Odczuliśmy wyraźnie działanie Ducha Świętego. Wszyscy obecni zobaczyli Boży cud. Chwała Jezusowi! Potem wybiegłem na ulicę. Sąsiedzi widząc mnie pytali: – Co się z tobą dzieje? – Mój Jezus mnie uzdrowił! – krzyczałem. Wszyscy patrzyli na mnie jak na wariata. Chwała Panu Bogu! 

Boże świadectwo dla lekarzy 

Po tym uzdrowieniu znowu pojawiłem się w szpitalu, gdzie byłem wcześniej leczony. Miałem wspaniałe spotkanie z wojewódzkim lekarzem psychiatrą – przewodniczącą komisji lekarskiej, która zapytała: – Jesteś zdrowy? Sam przyszedłeś, czy Cię przyniesiono? – Przyszedłem sam, bo Jezus mnie uzdrowił – odpowiedziałem. – Nic nie rozumiem. Opowiedz mi wszystko od początku do końca. Co się stało? – poprosiła lekarka. Zacząłem wszystko opowiadać. Podczas mojego opowiadania lekarka powtarzała: „Chwała Bogu!” Następnie powiedziała: – Poproszę wszystkich lekarzy, aby się tobie przyjrzeli. Tak też uczyniła. Zebrało się ponad 10 lekarzy. Opowiedziałem im, co uczynił ze mną Bóg. Lekarka wojewódzka, kiedy tego wszystkiego wysłuchała, podniosła się i rzekła: Nigdy nie wierzyłam w Boga. Ale w tym momencie mam niepodważalny dowód. Jestem gotowa dziś powiedzieć: „Chwała Panu Bogu. Za to, co On uczynił”. Wszyscy lekarze to potwierdzili. Następnie poproszono mnie, abym się rozebrał do badania. Wszyscy, którzy mnie badali, powtarzali jedno słowo – „cud”. Wspaniała rzecz. Podczas badania nie stwierdzono jakichkolwiek oznak chorobowych. Lekarze przyznali, iż uzdrowiony zostałem na podstawie wiary. Chwała Panu Bogu! O cudzie zawyrokowali ludzie, którzy nie wierzyli w Boga. Teraz uwierzyli widząc Boży cud. Lekarka, która mi podarowała kwiaty, całowała mnie i mówiła: „Teraz zrozumiałam, że nie wy powinniście się zwracać do nas, ale my do was”. Chwała Panu Bogu! Muszę coś dodać – kiedy byłem jeszcze zdrowy miałem 50% zdolności widzenia, a od uzdrowienia widzę na 100%. Chwała Panu Bogu! I jeszcze jedno świadectwo. Lekarze tłumaczyli mi, że człowiek, który przeszedł paraliż, musi uczyć się chodzić. Jednak Jezus uczynił taki cud, iż ja nie tylko chodziłem, ale i skakałem. Chwała Jezusowi! On wczoraj, dzisiaj i na wieki ten sam. Wiem, że moje świadectwo posłuży wielu do zbawienia. Niczego nie żałuję, bo mam Jezusa Chrystusa w swoim sercu. Radzę każdemu, aby przyjął Jezusa do swojego serca. On czyni życie Nowym Życiem, chorych uzdrawia. Jeżeli jeszcze dzisiaj nie wierzysz w Jezusa – wkrótce uwierzysz i przyjmiesz wieczne życie w niebie z Chrystusem! Niech imię Jezusa będzie uwielbione w naszym Życiu i w naszych sercach. AMEN. Wyjaśnienia: Świadectwo pochodzi z okresu istnienia Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Kościoły chrześcijańskie na podstawie Pisma Świętego wierzą w realne działanie Boga w dzisiejszych czasach przez Osobę Ducha Świętego, udzielającego daru proroctwa (rozpoznania tego, co nieznane i przyszłe). Na kartach Biblii wielokrotnie znajdujemy przykłady udzielania wskazówek wierzącym przez Ducha Świętego. Bóg używa do swojego dzieła zarówno mężczyzn, jak i kobiet – chrześcijan gorąco oddanych Bogu (patrz: Dz 13, 2). Dar mówienia językami jest jednym z darów Ducha Świętego opisanych w Piśmie Świętym (patrz np.: Dz 2, 4). Dar ten niezmiennie po dziś dzień funkcjonuje w wielu zgromadzeniach chrześcijańskich. 


Redakcja tekstu  Maria Z. Olech.
Opracowanie techniczne i reedycja materiału  Jan Stypuła. 

 
  Copyright:chcesz skopiować skontaktuj się z autorem  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja